Gdzie podziało się szczęście?
Mając 8 lat, po roku oszczędzania, kupiłam sprzęt stereo. Czekałam na niego tak długo, iż nigdy nie zapomnę tego momentu. Rozpakowałam go, usiadłam przed nim i patrzyłam. Czy skakałam z radości? Czy puszczałam kasetę za kasetą? Otóż nie. Siedziałam i dziwiłam się. Patrzyłam na ten moment, jakby przez moment nie dotyczył on mnie. Zaspokojona potrzeba wcale nie uczyniła mnie szczęśliwą. Wręcz przeciwnie, tak długo odkładałam, iż poczułam przez chwilę pustkę, gdyż napięcie oczekiwania zniknęło. Pamiętam też, iż obserwację uznałam za ważną. Choć nie umiałam jej wytłumaczyć, czułam się z nią bardzo dobrze. Dziś powiedziałabym, iż odkryłam insight. Jakież wielkie było moje zdziwienie, gdy po latach znalazłam go w badaniach.
Myśląc o sobie, dajemy szczęście innym
Wyobraź sobie, że chcesz zmienić wygląd swojego pokoju. Wybór padł na meble. Poświęcasz czas na szukanie odpowiednich modeli. Pytasz znajomych o rekomendacje. Wreszcie wybierasz wymarzone okazy i wstawiasz do pokoju. Jednak widząc ich piękno pragniesz je zachować jak najdłużej. W tym celu kupujesz środki do ich konserwacji. Aby jeszcze bardziej wyeksponować meble, zmieniasz kolor ścian. Wreszcie po kilku dniach cieszenia się meblami siadasz pośrodku mieszkania i zaczynasz widzieć, iż w innych pokojach meble nie są aż tak piękne. Zaczynasz marzyć o nowym łóżku do sypialni (…)
Czy kupując nowe produkty trwale poprawiamy sobie samopoczucie? W większości wypadków raczej nie. Więc dlaczego marząc o awansie w pracy, nowym samochodzie czy własnym mieszkaniu myślimy, iż wtedy będziemy szczęśliwi?
Dzieje się tak, gdyż ulegamy czemuś, co psycholodzy nazwali złudzeniem hedonistycznym. Powoduje ono, iż przeceniamy wpływ przewidywanych zdarzeń o zabarwieniu pozytywnym na emocjonalny dobrobyt. Wierzymy, iż właśnie za chwilę osiągając pewną rzecz, pozycję, będziemy szczęśliwi.
Jednak działanie to ma także pozytywne aspekty. Jak pisze o tym Richard Dawkins, zapewniamy postęp społeczny. Kupując meble, środki do ich pielęgnacji, farby do malowania, dajemy pracę innym. Mechanizm ten ma więc charakter prospołeczny. Możemy nawet przewrotnie powiedzieć, iż w ten sposób tak naprawdę dajemy szczęście, ale innym.
Myśląc o innych, dajemy szczęście sobie
Nastał koniec wakacji, a ja nie mogłam się doczekać przyjazdu mojej starszej siostry. Nie było jej kilka miesięcy. Pojechała do Niemiec ze swoim chłopakiem. Tęskniłam. To były dłużące się w nieskończoność wakacje. Nigdy nie zapomnę momentu, kiedy przyjechała. Kiedy wybiegłam przed klatkę zobaczyłam jak wysiada z auta i z uśmiechem patrzy na dach samochodu. Trochę mi zajęło zanim zrozumiałam. Moja siostra kupiła mi rower, o którym marzyłam. Ja byłam tak zaskoczona, iż nie wiedziałam co powiedzieć. Jednak kiedy spojrzałam na nią zrozumiałam, iż jest bardzo, bardzo szczęśliwa.
W jednych ze swoich eksperymentów Elizabeth Dunn i Michael Norton zapytali oni uczestników, czy szczęście przyniesie im wydanie pieniędzy na siebie czy na innych. Większość wybrała siebie. Po dokonaniu wydatków jednak okazało się, iż bardziej szczęśliwi okazali się ci, którzy wydali pieniądze na innych.
To ciekawe, iż tak często nie zdajemy sobie sprawy z tak istotnych dla nas rzeczy. Przyznam, iż do dziś wspominając historię, obie z siostrą czujemy powracające szczęście. Szczęście z otrzymania wymarzonych prezentów jest jak boomerang, który na samo wspomnienie wraca z prędkością światła.
7 komentarzy
Złudzenie hedonistyczne – doświadczałam tego uczucia, ale nie znałam jego nazwy. Zwykle przyjmuje się, że nie chodzi o to, by króliczka złapać, ale gonić. Tylko że ciągłe uganianie się za nim może budzić frustrację. Pomaganie innym najwyraźniej w tym pomaga 🙂
Też o tym słyszałam i coś w tym jest. 😉
Bardzo lubię dawać prezenty, czekać na reakcje obdarowanych… czasem moja radość podczas przygotowywania prezentu dla kogoś jest większa, niż reakcja tej osoby…
Cześć,
zaglądam tutaj zachęcona Twoim limkiem z „Forum blogera”.
Zgadzam się z Tobą, że ekscytacja jest tuż przed zakupem towaru. Jeju jak czlowiek się cieszy kupując ciuch z przeceny, ktory tak bardzo mi sie podobal a ja czekalam na jego obniżkę o -70 %. I co sie pozniej dzialo? Nic ,przychodzilam do domu, rzucalam rzecz do szafy i tyle. Zdarzyło mi sie nie otwierac siatki przez rok! Według mnie targaja nami mocne zabiegi manipulacji sprzedazy i nie jestesmy tego kompletnie świadome.
Fajny artykul, przieknie wyeksponowany. Pozdrawiam
ps. zajrzyj do mnie na blog 😉
Zajrzę chętnie 🙂
Tak zagmatwany to temat, że kilka razy będę musiał to przeczytać, aż w pełni go zrozumiem. 😉
Zanurzając się w badania zaakceptowałam brak jednoznacznych odpowiedzi … Jeden konstrukt oznacza kilka teorii, wiele zmiennych plus sławienne: to zależy 🙂