Łatwo jest w życiu zwątpić. W panice szukać pomocy na zewnątrz, mimo że chodzi o nas. Dlatego dla tych wszystkich, których czasem dopadają wątpliwości, mam kilka słów, z którymi chcę się podzielić.
Chodzić po linie ludzkich opinii, rad i sądów
Wyobraź sobie, że szukasz swojej drugiej połówki. Chodzisz i pytasz nieznajomych ludzi, których mijasz na ulicy. Jakie 5 cech powinien mieć mój przyszły mąż? Trzy cechy, które skreślają szanse na związek? Jak dbać o męża, żeby on dużo zarabiał? Jak wybrzmiewają te pytania? Oczywiście, blog to nie mąż. Jednak pytania się nasuwają. Czy zadając te pytania chodzi nam o jakikolwiek blog, czy o nasz blog? „Jak mam Pani zdaniem napisać swojego bloga,?Tak, by był czytany, a ja na nim mogła zarabiać”?
Lenistwo mózgu i chęć szybkich odpowiedzi gubi nas wszystkich, a Google udaje, że nam w tym pomaga. Pytając znajdujemy odpowiedzi. I nie powinno to nas dziwić. Jest wiele badań psychologów społecznych, które potwierdzają naszą chęć udzielania odpowiedzi. Niestety, nawet w sytuacjach, kiedy jej nie znamy. W jednym z takich badań ludzie na pytanie o ulicę w 70% wskazywali jak do niej dotrzeć. Jednak dana ulica w ogóle nie istniała. Czy ktoś inny może wiedzieć jak ty masz pisać swój blog?
Kolejne badania dotyczą prognozowania przyszłości. Tu niestety też nie jest różowo. Badania trwały ponad 10 lat, a przepowiedziana przyszłość przez wielu ekspertów nie znalazła pokrycia w rzeczywistości. I tak dochodzimy do sedna.
Rzeczy które u jednych działają, mogą nie zadziałać u innych. Nasze światy są różne. Tak jak różne są światy rodzeństwa. Choć mieszkają pod jednym dachem i mają tych samych rodziców. Ponadto wszystko płynie i zmienia się. To co wczoraj było dla ludzi pożądane, dziś mają tego powyżej uszu. Ja wszystkie DO i DONT chcę trzymać na smyczy, którą reguluję. Trzeba włożyć sporo wysiłku, żeby znaleźć równowagę. Nie oznacza to iż nie pytać o komentarze, nie obserwować statystyk, nie doskonalić się. Chodzi tylko o to, aby pisać to, co my uważamy za słuszne.
Dbać o własną samoocenę
Trudne. W psychologii jest pewien konstrukt – poczucie własnej skuteczności. To jego wysoki wskaźnik powoduje, iż nasza pewność siebie i satysfakcja rośnie. A w blogowaniu? Dbaj o siebie. Nie dokarmiaj swojej niskiej samooceny. Nie oglądaj stron celebrytów, albo wielkich marek, jeśli ciągną cię w dół. Chcę się nauczyć, aby porównując, wychodząc z siebie i stając obok.
Malcolm Gladwell w licznych swoich wywiadach wspomina m.in. o 2 kluczowych kwestiach, które są istotne w dążeniu do celu. Wspomina także o innych, te jednak są w moich oczach szczególne. Jedną w nich jest cierpliwość. Otóż wiele badań potwierdza, iż potrzebnych jest 10 000 godzin, żebyśmy byli w czymś bardzo dobrzy. Oznacza to, iż potrzebujemy około 10 lat. Drugą z kwestii jest wiara w siebie i w to co robisz. Żadna z nich nie jest możliwa, jeśli będziesz cierpiał porównując się z innymi.
Każdy może napisać to, co chce przeczytać czytelnik. Nikt nie napisze, co tylko ty chcesz napisać. Wielokrotnie czytałam, iż trzeba pisać tak, żeby komuś chciało się czytać. Mogłoby się wydawać, iż to jest kluczowe. Tylko pozostaje jedno pytanie. A co, jeśli wtedy mnie się odechce pisać? Kiedy stracimy sens tego, co chcieliśmy przekazać? Nie oznacza to, iż mamy nie uwzględniać opinii innych. Można też prowadzić blog i traktować tylko jako zarobek, bez większych emocji. Wszystkie drogi są możliwe. Żadna też nie daje gwarancji, że przyszłość będzie wyglądała tak, jak my chcemy. Jest wiele sprawdzonych zasad, które sprawiają, że nasze zasięgi rosną. Jednak jeśli przestaniemy dbać o siebie samych, to najzwyczajniej możemy nie wyrobić tych 10 000 godzin …
Jeśli czujesz, że piszesz całym sercem, zostaw mi link, chętnie wejdę i przeczytam. Pomimo tego, iż w jednym z poradników oryginalność była na 9 miejscu (na 10).
Brać lekcje u mistrza
„Zaczęłam pisać bloga mając lat 20 i rzuciłam go po 5 latach …”
Miałam gęsią skórkę jak to przeczytałam. Aż do teraz. A przecież największym mistrzem jest porażka. Może spowodować, że zaczynamy myśleć, analizować, widzieć więcej. Czasem nas motywuje, czasem spina, ale zawsze wiele mówi o nas samych. Jeśli to co kochasz pisać, nie jest czytane, możesz wybierać co dalej, szlifować, nabierać doświadczeń, spełniać oczekiwania, czytać poradniki. Możesz nadal robić swoje i szukać swojej drogi lub możesz też zrezygnować.
Często pytamy osób doświadczonych, jakie błędy popełnili, co by zrobili dziś inaczej. Wierzymy, że dzięki temu pewne przeszkody pokonamy szybciej, łatwiej. To ciekawe, zważywszy na fakt, iż przez praktykę uczymy się szybciej. Nie jest błędem pytanie. Jednak to nie wyrocznia. Dla nas cudze doświadczenie jest niemalże jak hipoteza – wymaga weryfikacji. Natomiast problemy i błędy są nieuniknione. Podobnie jak ogromny nakład pracy jaki trzeba poświęcić, aby czegokolwiek się nauczyć. I to jest jedna z naszych bolączek! Bardzo często Polakom brakuje dyscypliny, co także potwierdzają badania.
Ponadto, czasem to co było w oczach czyimś błędem, zaprowadziło go na szczyt, z czego nawet sam nie zdaje sobie sprawy. Być może zamiast pytać co by zrobili inaczej, zapytać, jak radzili sobie z problemami? Pięknie pisze o tym w swych książkach Ken Robinson, który szuka elementów wspólnych dla ludzi, którzy odnieśli sukces. Jednym z takich elementów jest wsparcie! Fakt, iż ktoś w nas wierzy i pomaga, szczególnie w chwili, w której chcemy zawrócić.
14 komentarzy
Wszystkim nie dogodzisz dlatego ja piszę o tym co ważne dla mnie, co mnie interesuje i za bardzo się nie spinam. Nie kazdy też może napisać książkę, która stanie się bestsellerem i tak samo jest z blogiem.
Po części się z tobą zgadzam. Pisanie swojego niepowtarzalnego bloga to coś co nas wyróżnia. Nierzadko okazuje się ze wypływa jakaś blogerka/bloger bo miała tak specyficzny styl pisania, pomysł na posty i to się zaczęło innym podobać. Ja odkąd przeszłam na WordPress z blogspota mam pewien problem. Na blogspocie mój blog był czytany i intensywnie komentowany. To wyzwalalo we mnie chęć do pisania, nowe pomysły na posty, bo miałam czytelników. Blogowanie było czymś naturalnym, lekkim i szło mi bardzo plynnie. Od marca jestem na WordPressie. I jakby wszystko umarło. Ja wiem że spadlam w wyszukiwarkach na sam dół i musi minąć pewien czas zanim mój blog będzie znów widoczny w wyszukiwarkach i liczba wejść się poprawi. Ale wiesz co najbardziej demotywuje do pisania? Brak komentarzy… od dłuższego czasu nie mam żadnych. Dwoje się i troje, wymyslam coraz to nowe posty i liczę na odzew czytelników i nic. To naprawdę smutne i bard zo trudne. Bo jeśli wcześniej prowadzilas konwersacje z czytelnikiem a teraz jest cisza to nie wiesz co robisz nie tak. Staram się nie przejmować tym, nie fiksowac ale to jest trudne. Jeśli masz ochotę zajrzyj do mnie: WIELKIKUFER.PL
Monika,
To co cię spotkało jest trudniejsze niż budowanie zasięgu. Straty odczuwamy z podwójną siłą.
Bardzo mnie poruszył twój wpis, dlatego Wrócę do ciebie. Dziś wieczorem będę czytać twojego bloga.
Bardzo trafnie to ujelas. Rzeczywiście straty odczuwamy ze zdwojoną siłą. Pisze bloga od 5 lat a czuje się jakbym dopiero zaczynała. Nawet korzystam z porad jak zacząć blogowanie z nadzieją ze skorzystam z porad i ta zła passa zniknie.
Monika,
Korzystanie z porad często występuje u ludzi, którzy są expertami w danej dziedzinie. I jest to naturalny proces. Gdyż im bardziej się znamy na czymś, tym lepiej wiemy, jak wiele jest niuansów, które mogą wpłynąć na rezultat. Twój blog odwiedziłam. Nie jestem twoją grupą docelową, jednak mam kilka pomysłów i pytań, napiszę do ciebie via mail.
Masz w 100% rację – należy pisać o tym, co czujemy, co sami uważamy za słuszne, bo jeżeli stracimy sens tego, co robimy właśnie poprzez zaspokajanie czytelników, a nie własnych ambicji, to na pewno będzie ciężko ponownie poczuć zapał do pisania. Bardzo trafne rady!
Bardzo dziękuję. Moją intencją nie było radzenie, lecz obserwując pewne zachowania nakłoniło mnie to do głębszej refleksji. Cieszę się, że myślisz podobnie.
Jeśli ktoś nie wie o czym chce pisać, niech nie zakłada wcale bloga. Kiedy dojdzie do takiego momentu że będzie wiedział czego chce i jak ma to wyglądać z pewnością blog przetrwa dłużej niż kilka pierwszych postów.
Myślę, że wypalenie może dopaść każdego – również blogera. Sama piszę od dawna, a cały czas czuję jakbym zaczynała. Cieszę się, że ktoś chce mnie czasem poczytać…
Magdaleno,
Tak, to trudne. W dużej mierze dlatego, iż nie ma natychmiastowej gratyfikacji, bez której człowiek może mieć poczucie braku sprawczości. W Wolnej chwili zajrzę do Ciebie.
Och, czyli są jeszcze ludzie tacy jak Ty <3
Ej, ale po co ta dupa na zdjęciu? Miało być kontrowersyjnie?
Dobre pytanie! A jednak. Jak chciałam przekazać te informacje, to właśnie to zdjęcie niemalże wyryło swoją pieczęć. Odwrócona sylwetka, podążająca w określonym kierunku, bez udawania, bez lęku, szczera do bólu, a przy tym odczuwająca przyjemność z prostego bycia pomimo tego, iż nikt nie patrzy (jak to czasem w blogowaniu bywa …). Chyba potrzebowałam tego pytania 🙂
Wszystko chyba zależy od tego, jak się tego bloga traktuje. Jeśli dla kogoś od samego początku ma to być sposób na zarabianie – to pewnie zaczyna z choćby zarysem „biznesplanu” w głowie , tworzy treści przede wszystkim użyteczne dla czytelnika i dobrze widoczne w wyszukiwarkach. Ale jeśli ktoś podchodzi do tego jak do pasji, autoterapii albo swojego osobistego emocjonalnego katharsis – to pisze się raczej pod wpływem uczuć, impulsu, jakichś konkretnych zdarzeń w naszym życiu. Nie ukrywam, że takie emocjonalne posty czyta mi się (i tworzy) zdecydowanie lepiej.
Jak najbardziej, to nie jest jednorodna grupa. Ciekawi mnie bardzo czy widzisz różnice w czytelnictwie? Czy rzeczywiście te z założenia użyteczne dla czytelnika są zawsze bardziej popularne niż te, które tworzysz emocjonalnie?